Chleb życia ( J 6, 51-58)

            

           „Echo” Ewangelii J  6, 51- 58

CHLEB ŻYCIA

     Skąd przychodzi życie do człowieka? Którędy? Jaką drogą? Grozi nam, że nie rozpoznając prawdziwego źródła życia, natkniemy się na podróbki i namiastki życia. I że one nam wystarczą. Żeby odkryć źródło życia, trzeba najpierw zobaczyć źródło śmierci. Przed grzechem pierworodnym człowiek znał tylko jedno źródło życia a była nim wola Boża. Człowiek czuł się we wszystkim zabezpieczony, nie potrzebował i nie szukał niczego więcej.
. To wystarczyło. Inne scenariusze nie wchodziły w grę, nie było nawet takiej sugestii. Relacja była prosta i szczera, niczym nie zmącona. Człowiek niczego nie udawał i nie pozorował. Jako stworzenie zwracał się do Stwórcy całym sobą. Ale moment kuszenia zmienił wszystko – miłość Stwórcy została zakwestionowana a nawet postawiona w stan oskarżenia: „Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”- (Rdz 3,5). Wedle interpretacji demona Bóg był zazdrosny o możliwy „awans” człowieka. Jakby bał się jego sukcesu. Możliwa wielkość człowieka miała przerazić Stwórcę. Bóg miał się poczuć zagrożony. Co za bałamutne kłamstwo! Post factum wiemy, że to nie Bóg poniósł konsekwencje lecz świat stworzeń. Grzech pierworodny stał się rodzajem autodestrukcji. Człowiek zrezygnował z pewnego źródła na rzecz niepewnych obietnic. Najbardziej dotkliwą konsekwencją okazał się głód naszej natury, która pamięta na czym polega istota jej życia ale niemoc w którą popadła nie pozwala tego osiągnąć. Ten głód to rodzaj szczeliny przez którą zagląda do nas Wszechmocny przypominając o swojej miłości. W wymiarze doczesnym najprawdziwszym źródłem życia jest Kościół, w którym Zmartwychwstały uobecnia się w Słowie i w znakach sakramentalnych. Jeśli naprawdę chcemy nosić w sobie zapach, smak i moc prawdziwego życia musimy przyjmować sakramenty! Duch Święty obecny i działający w sakramentach udziela się poprzez wiarę. Innej mocy po prostu nie ma. Innej Bóg nie przewidział. Albo skorzystamy z tej, która jest, albo skażemy siebie na własne ograniczenia i słabości. Albo wejdziemy w życiodajne przymierze z Bogiem albo zostaniemy sami ze sobą i dokuczliwym głodem naszego serca. Mamy wybór i właściwie - nie mamy wyboru.
      Niektórzy próbując usprawiedliwić swoją notoryczną nieobecność na niedzielnej Eucharystii mówią, że modlą się w domu. Prawdopodobnie nie modlą się w ogóle, albo sporadycznie. Ale jeśli nawet, to czy wartość osobistych modlitw może się równać z wielkością jakiegokolwiek sakramentu, zwłaszcza Eucharystii? Czy w ogóle można i czy wolno porównywać te wielkości, zwłaszcza, że modlitwa jest przede wszystkim aktem wiary człowieka, sakramenty zaś są aktem miłości Boga. Wiary i miłości nie można traktować zamiennie. Jedno nie stanowi ekwiwalentu drugiego. Jezus Chrystus z jednej strony chce by każdy wszedł do „swej izdebki” (por. Mt 6,6 ) czyli trwał w osobistym, intymnym dialogu z Ojcem, który jest niezastąpiony. Z drugiej zaś chce, by wiarę przeżywać i wyrażać wspólnie z innymi – „Gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje, tam jestem wśród nich” – (Mt 18.20). Indywidualistyczne rozumienie wiary kłóci się nie tylko z pojęciem wspólnoty ale także świadczy o niezrozumieniu natury ludzkiej. Człowiek jest istotą stworzoną do budowania relacji i pozostawania w dialogu.  Eucharystia ma wartość nieskończoną, jeśli się w Nią wierzy! Jest wypełnieniem się woli Boga wyrażonej w proroctwach i obietnicach -  „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne – (J 3,16) 
     
Eucharystia  ma wartość Najświętszego Ciała i Krwi, gdyż Chrystus jest obecny w Eucharystii realnie,
-    ma wartość Ofiary Baranka paschalnego, który gładzi grzechy całego świata,
-         ma wartość Słowa Bożego („Panie do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego - J 6, 68),--           ma wartość wstawiennictwa Kościoła świętych i zbawionych, którzy uczestniczą w liturgii Kościoła pielgrzymującego,
-         ma wartość wstawiennictwa Kościoła powszechnego, z którym, celebrująca wspólnota pozostaje w jedności,
-         ma wartość modlitw wszystkich obecnych na liturgii. Porównywanie wielkości znaczeń osobistej modlitwy i Eucharystii jest jak porównywanie szpilki do kosmosu.

 
Krzysztof Drogowy