W jakich zawodach biorę udział? (2 Tm 4, 6-9. 16-18) 30 Ndz. Zw. C

Obrazy zawodów sportowych i żołnierskiej walki wielokrotnie pojawiają się w listach Apostoła Narodów.

Wyrażają one zmaganie o życie wieczne, o nieprzemijającą nagrodę, o to, aby wszystko czynić dla Ewangelii, poskramiając własne ciało i jego pożądliwości. Do walki żołnierskiej potrzeba przywdziać zbroję Bożą, wziąć miecz Ducha, to jest Słowo Boga oraz nie wolno liczyć na własne siły, bowiem to Bóg okazuje swoją moc.

Wiara, nadzieja i miłość nie są dla Pawła abstrakcyjnymi cnotami teologalnymi lecz stanowią pancerz i hełm, najważniejszy przyodziewek Jezusowego żołnierza, który nie walczy przeciwko ciału i krwi, ale „przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich”. Paweł, żołnierz zdobyty miłością Boga objawioną na krzyżu, „wytęża siły i pędzi, aby też zdobyć”, czyli poznać Chrystusa i jak On powstać z martwych. Porównując swoje życie i swą misję do walki, Paweł wzywa do takiego życia nie tylko swych bliskich współpracowników, Tymoteusza czy Tytusa, ale każdego bez wyjątku chrześcijanina. Walka Pawła nie rozgrywa się przed kamerami tego świata, w codziennych doniesieniach prasowych, które potępiają lub wychwalają jej heroizm. Ona dokonuje się w samotności, w opuszczeniu, w narzucającym się poczuciu jej nieużyteczności. Słowa Jezusa, że „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” w dramatyczny sposób są udziałem Pawła w ostatnich godzinach jego życia. Podobny jest w tym do Jezusa, który na krzyżu doznaje zniewag, kuszony jest zwątpieniem, porzuceniem planu Bożego, porzuceniem krzyża.

Myślę, że poczucie opuszczenia i osamotnienie są szczególnie bolesne dla każdego, kto został posłany, aby głosić Dobrą Nowinę. Tak samo mogą być udziałem misjonarzy zagubionych w buszu wiosek, jak i proboszczów miejskich, tętniących życiem parafii. Podobnie atakują one celibatariuszy dla Królestwa Bożego, jak i rodziny w misji, które pozostawiają swoją ojczyznę, aby przesadzać Kościół na pogańskie, czy też zdechrystianizowane tereny. Poczucie samotności i opuszczenia „dowodzi” nieużyteczności naszych wysiłków i w ten sposób staje się narzędziem w ustach oskarżyciela, który pragnie zabić w nas wiarę i ufność w Bożą ekonomię daru, która jakże często nie pozwala na wydawanie owocu na naszych oczach, nie dopuszcza do przeżywania ludzkiej satysfakcji i poczucia dumy z dobrze wypełnionego dzieła. Dlatego pośród wielu charyzmatów, którymi Bóg obdziela swój Kościół, dla Pawła najważniejszym jest miłość. To ona daje moc czynienia daru ze swego życia. Ona uzdalnia do najważniejszego dopełnienia chrześcijańskiego życia, do ofiarowania darmo swego życia Bogu w bliźnim. Walka o wiarę, o życie wieczne, o zmartwychwstanie, staje się walką o miłość, która nie jest z nas, ale z Boga.

Pragnienie kochania i bycia kochanym jest wpisane w moją naturę. Nie potrafię żyć bez miłości. Jeśli pragnienie miłości i sama miłość nie są podporządkowane prawu wzrostu, prawu dojrzewania, i nie są mocno zakorzenione w Tym, który jest Miłością, to zawsze wynaturzają się, deformują i zamiast prowadzić do wzrostu degradują moje życie, sprowadzają je do niewolniczej zależności od popędów i namiętności. Miłość do siebie samego, poczucie własnej wartość, akceptacja siebie w sferach cielesności, zdolności intelektualnych i uczuciowości stają się egocentrycznym poszukiwaniem przyjemności i nieustanną rywalizacją o pierwsze miejsca. Miłość do bliźniego staje się emocjonalną lub socjalna manipulacją, w której liczy się nie to, co daję drugiemu, ale to, co zyskuję dzięki swej „dobroczynności”, zgodnie z powiedzeniem, że „altruizm to najsubtelniejsza forma egoizmu”. Dotyczy to nie tylko ugrupowań politycznych, które w okresie kampanii wyborczych nagle zaczynają interesować się biedą, ale także jednostek, które w ten sposób poprawiają własne samopoczucia, udowadniając sobie, iż „potrafię być dobry”. Wreszcie miłość do Boga staje się wyłącznie poszukiwaniem poczucia bezpieczeństwa i sprowadza się do rytualizmu, formalizmu, moralizmu, etc., czyli po prostu do faryzeizmu.

Dlatego autentyczność wiary, głębia nadziei, boskie pochodzenie wszelkich charyzmatów weryfikują się miłością, boską agape, której nie da się „podrobić” osobistymi wysiłkami lub moralizowaniem. Paweł jest świadkiem obecności tej właśnie agape w swoim życiu wówczas, kiedy jest w więzieniu, w momencie, kiedy po ludzku mógłby mieć najwięcej pretensji do Boga i do chrześcijan, którzy dzięki niemu usłyszeli Dobrą Nowinę, a teraz go opuścili. Ale on nie narzeka lecz świadczy: „Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały.” Opuszczenie i osamotnienie stają się dla Apostoła Narodów momentem walki, które zostanie zwieńczona ostatecznym zwycięstwem. Świadectwo tej walki rodzi we mnie pytanie o cel i środki walki, którą ja prowadzę w moim życiu. Czy przypomina ona choćby w niewielkim stopniu zmaganie Pawła, aby posiąść wieniec sprawiedliwości?

ks. Maciej Warowny

TOP