Miasto bez świątyni (Ap 21, 10-14. 22-23) 6 Niedziela Wielkanocna C

Niewiara sprawia, iż ciągle poszukujemy „dotykalnego” Boga, nawet jeśli ta „dotykalność” będzie wyrażała się wyłącznie naszymi ofiarami i poświęceniami.

Każda religijność jest nakierowana na szukanie przychylności Boga. Niezmierną wagę przypisujemy naszym wysiłkom, lekceważąc Jego miłość i bliskość. Do takiej właśnie postawy odwołuje się Paweł na Areopagu:„Bo w rzeczywistości

jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.” Zmartwychwstanie, czyli dzieło Boga w ziemskiej rzeczywistości, wydaje się tak odległe i niemożliwe, iż na wzór ateńczyków nie dowierzamy takiej nauce. Ale istotą wiary nie jest oderwanie się od rzeczywistości, chwile zapomnienia o cierpieniach i trudach życia, ale spotkanie z Bogiem, który wkracza w naszą ziemskość, ograniczoność i grzeszność. Kiedy Jezus w rozmowie z Samarytanką prowokuje ją do wyznania, iż jest zagubiona pośród swoich byłych i aktualnych idolatrii, ona pragnie uciec od tematu swego bałwochwalstwa pytaniem o „lepsze” miejsce czczenia Boga. Odpowiadając, Jezusa wprowadza nas w nową przestrzeń wiary, nowej świętości, która nie potrzebuje świątyń, świętych gajów, ofiarnych ołtarzy i kosztownych ofiar: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (…) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec.” W Jeruzalem niebieskim nie ma świątyni. Bóg wypełnia je swoją obecnością. Nie ma już w nim podziału na sacrum i profanum.

Naszymi grzechami sami nieustannie umacniamy podział świata na „święte” i „świeckie”. Nasze życie nie jest pieśnią chwały dla Boga, bo chcemy je przeżywać dla siebie, gorszymy się swoimi grzechami i uspokajamy swoje sumienie iluzją składania ofiar i ponoszonych poświęceń. Jerozolima niebieska, Jerozolima święta, Jerozolima wypełniona obecnością Boga to obraz Kościoła, który nie jest Kościołem naszych pragnień. My wolimy Kościół i kościoły naszych zasług, poczucia nagrody i, paradoksalnie, lęku przed karą. Z łatwością wynajdujemy wokół nas grzeszników, którzy swoim istnieniem usprawiedliwiają nasz grzech, a najdrobniejszy wysiłek odczytujemy jako nasz „wkład” w zbawienie. A Jeruzalem Niebieskie jest dziełem Boga dla nas i w nas. Bóg pragnie, byśmy w nim zamieszkiwali na wieczność, a dziś, poprzez Kościół chce nam dać przedsmak tego życia, życia bez podziału na święte i zwyczajne, na „dla Boga” i „dla mnie”, życia oświetlonego i prześwietlonego obecnością Baranka, Boga składającego się w ofierze za mnie i dla mnie, życia, w którym najważniejszą prawdą jest misterium krzyża i zmartwychwstania, „wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. (…) Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.”

Każde poczucie zasługi przed Bogiem, każda myśl przywiązana do dobrego czynu, iż dzięki niemu należy mi się większa miłość, każdy akt pobożności, który daje mi poczucie, że jestem lepszy niż inni, każde cierpienie, o którym myślę, iż służy zapłacie za moje grzechy lub może mi wysłużyć więcej łaski, to niezawodne znaki, że ciągle żyję w świecie dwóch rzeczywistości. Sacrum i profanum mojego życia determinują moje postawy, moje sądy, moją pychę i wyniosłość. Daleki jestem wówczas od Pawłowej wizji eschatologii, kiedy to Bóg stanie się „wszystkim we wszystkich.” Podobnie jak Samarytanka broniła się przed odsłanianiem prawdy o swoim życiu poprzez pytanie o miejsce „lepszego i prawdziwszego” kultu, podobnie my uciekamy od prawdy o nie-świętości naszego życia w pseudo-teologiczne dywagacje o tym, gdzie lepiej odbyć pielgrzymkę, na jaką Mszę lepiej chodzić, który święty jest „skuteczniejszy” w modlitwie wstawienniczej, jaka nowenna „na pewno” wyprasza łaski, etc. I nie rozumiemy prawdy naszego powołania: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (…) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? (…) Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.”

ks. Maciej Warowny, Francja

TOP