Lew, który jest Barankiem (Ap 5, 11-14) 3 Niedziela Wielkanocna C

Kiedy Jan na głos Starca odwraca głowę, aby zobaczyć zwycięskiego Lwa z pokolenia Judy, dostrzega stojącego Baranka jakby zabitego.

Błogosławieństwo Jakuba udzielone Judzie łączy się z proroctwami Izajasza. Zwycięski Lew i cierpiący Sługa Jahwe jest jedną i tą samą osobą. To On, Baranek zabity i żyjący godzien jest wszelkiej chwały, On jest kluczem, który otwiera Księgę zapieczętowaną na siedem pieczęci, księgę Słowa, które Bóg wypowiada do każdego człowieka. Tylko w Chrystusie można odczytać prawdziwy sens swojego życia i swej przyszłości. Tylko w Nim znajdują wyjaśnienie przeszłe, aktualne i przyszłe katastrofy i niepokoje. Baranek zabity odnosi zwycięstwo i jest godzien otworzyć Księgę, bowiem wydał swe życie za mnie. Jeśli w czasie kuszenia na pustyni demon proponował Jezusowi potęgę i przepych królestw tego świata, chwałę noszenia przez aniołów, obfitość chleba zaspokajającego głód, to Baranek zabity „jest godzien wziąć” to wszystko. Nie w posłuszeństwie propozycjom demona, ale w całkowitym oddaniu się Ojcu wypełnia się pełnia chwały i błogosławieństwa. Krzyż staje się kluczem otwierającym misterium świata i mojego życia.

W Chrystusie ja także mam dostęp do potęgi i bogactwa, i mądrości, i mocy, i czci, i chwały, i błogosławieństwa. Jego zwycięstwo nie jest dla Niego samego, ale jest także dla mnie. Ono otwiera przede mną podwoje nieba, którego mogę kosztować na ziemi w adoracji i liturgii. Czworo Zwierząt, czterech Ewangelistów mówi „Amen” na liturgii niebieskiej. Ich słowa spisane w Ewangeliach prowadzą mnie do oglądania chwały Boga. A jakże często czytając Pisma nie okrywam w nich nic ponad moralizowanie, a w obliczu uzdrowień i cudów stawiam pytania, dlaczego to nie ja doświadczam tego wszystkiego?, dlaczego dziś Bóg nie chce mnie uzdrawiać z moich dolegliwości? Ale dopiero w tajemnicy Krzyża, który jest ołtarzem ofiarnym Baranka, odsłania się prawdziwa moc i potęga Boga. To Krzyż uczy mnie, „że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie.” Jednocześnie Krzyż pozwala mi doświadczać prawdy Pawłowego doświadczenia: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.”

Księga Życia, Słowo, które Bóg do mnie wypowiada staje się zrozumiałe wówczas, kiedy pragnę jedności, współuczestnictwa z Barankiem w Jego zwycięstwie nad grzechem i śmiercią. Nie chodzi o jakiś przymus niesienia krzyża, nieuniknioną konieczność, zaciskanie zębów i mówienie sobie, że tak trzeba i nie ma innej możliwości. Apokalipsa otwiera przede mną drogę pragnienia krzyża, pragnienia zwycięstwa. Baranek zabity nie jest moim oskarżycielem, ale On mnie usprawiedliwia i jednocząc się z Nim już uczestniczę w Jego zwycięstwie, w liturgii niebieskiej. Liturgia naszych ziemskich celebracji przestaje wówczas przerażać swoją ułomnością i skażeniem słabościami doczesnego Kościoła. Ona staje się przedsmakiem nieba, zapowiedzią niebieskiej chwały i w ten sposób wprowadza mnie w przestrzeń codziennego krzyża, codziennego wezwania do dawania Chrystusa innym, oddając im w miłości swoje ziemskie siły i możliwości. Ciało grzechu staje się nośnikiem chwały Boga. Paweł tak o tym świadczy: „Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć.”

ks. Maciej Warowny

TOP