Rozpoznaj Ducha w sobie! (1 J 3, 1-2. 21-24) Niedziela Świętej Rodziny, C

Obraz życia chrześcijańskiego, które Jan Ewangelista rysuje przed naszymi oczyma w kilku wierszach swego listu wydaje się oczywistym: jesteśmy dziećmi Bożymi zmierzającymi ku pełni swego dziecięctwa, swej natury i swego powołania, którym jest podobieństwo do Boga.

Już teraz, w obecnym życiu, czyli w czasie naszej drogi ku pełni, możemy doświadczać dobroci i miłosierdzia Boga, pełniąc Jego wolę. To zaś, czy rzeczywiście trwamy w woli Ojca „poznajemy po Duchu, którego nam dał”. Myślę, że ten ostatni wiersz z jednej strony jest niezmiernie ważny, jako kryterium naszej przynależności do Boga, trwania w Nim, a z drugiej strony może nam nastręczać najwięcej trudności. Bowiem jak rozpoznać to, czy posiadamy Ducha Bożego? Posłuszeństwo przykazaniom Dekalogu jest weryfikowalne w dość oczywisty sposób. Życie przykazaniem miłości Boga i bliźniego może z większym trudem, ale także podlega weryfikowalnej ocenie, ale fakt posiadania Ducha Bożego? Jak mogę rozpoznać Jego obecność?

Pierwsze pomocne kryterium znajdziemy w Liście do Galatów: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc.” Kolejnym kryterium jest świadomość własnego charyzmatu i życie według niego. Oczywiście pamiętając o nauce Kościoła dotyczącej charyzmatów: „Charyzmaty, zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne, są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi; zostają udzielone w celu budowania Kościoła, dla dobra ludzi oraz ze względu na potrzeby świata. (…) powinny być przyjmowane z wdzięcznością przez tego, kto je otrzymał, ale także przez wszystkich członków Kościoła. (…) pod warunkiem jednak, że chodzi o dary, które prawdziwie pochodzą od Ducha Świętego i żeby były wykorzystywane w sposób w pełni zgodny z autentycznymi poruszeniami tego Ducha, to znaczy w miłości, będącej prawdziwą miarą charyzmatów. (…) Żaden charyzmat nie zwalnia z potrzeby odniesienia się do pasterzy Kościoła i od podporządkowania się tym, «którzy szczególnie powołani są, by nie gasić Ducha, ale doświadczać wszystkiego i zachowywać to, co dobre»” (KKK 799-801).

Słowa Jana Ewangelisty medytowane w święto Świętej Rodziny dodatkowo uzmysławiają, iż pierwszym miejscem dla chrześcijańskiego i charyzmatycznego życia jest rodzina. To w niej rozpoczyna się autentyczna droga „trwania w Bogu”. Stąd ważna konsekwencja dla refleksji o stanie rodziny w dzisiejszym Kościele. To nie socjologia czy psychologia może udzielić nam odpowiedzi na temat stanu rodzin chrześcijańskich, ich potrzeb i ich misji, ale to nauka o charyzmatach, o darach Ducha Bożego, staje się najważniejszym światłem dla rozeznawania kryzysów, sukcesów i szans stojących przed rodziną. Stąd także stawiam sobie pytanie o owoce Ducha w moim życiu oraz o moje posłuszeństwo otrzymanym charyzmatom. Osobiście drugą część powyższego pytania uważam za prostszą. Mój charyzmat posługi kapłańskiej, głoszenia Słowa, sprawowania sakramentów oraz budowania jedności został niepodważalnie rozeznany i potwierdzony przez Kościół, zresztą podobnie, jak charyzmat mężów-ojców i żon-matek jest potwierdzany przez Kościół w sakramencie małżeństwa. Natomiast obecność owoców Ducha w moim życiu to przedmiot codziennego rozeznawania, które często rozpoczyna się pytaniem, dlaczego brak mi pokoju, lub też radości, albo też cierpliwości? Co zrobiłem z tymi darami, których Bóg udziela mi w każdym z sakramentów? Jeśli bowiem jedyne życie duchowe we mnie to życie mojego Ego, poszukującego we wszystkim uznania, docenienia, poczucia wyższości, posiadania racji, logicznego uporządkowania i samozadowolenia, to nic dziwnego, że brakuje w nim miejsca dla Ducha i Jego darów.

ks. Maciej Warowny

TOP