Moje serce ... w czym się utwierdza? (1 Tes 3, 12 – 4, 2) 1 Niedziela Adwentu, C

„A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Słowa lisa do Małego Księcia są dziś tak często powtarzane, że już nie zwracamy uwagi na prawdziwie kopernikański przewrót, którego mogłyby dokonać, gdyby rzeczywiście brać je na serio.

Dla czytających Pismo Święte nie ma najmniejszej wątpliwości, że serce człowieka jest najważniejszym ośrodkiem życia człowieka. Jak pisał John Eldredge w „Pełni serca”: „Serce jest najważniejsze. (…) Serce jest najczęściej poruszanym tematem w Biblii. Występuje częściej niż praca lub służba, częściej niż wiara czy posłuszeństwo, częściej niż pieniądze, a nawet oddawanie czci. Może Bóg wie o czymś, o czym my zapomnieliśmy. Lecz oczywiście wszystkie pozostałe sprawy też są materią serca.(…) Według Pisma serce może być stroskane, zranione, przeszyte, zbolałe, a nawet złamane. Jakże dobrze o tym wiemy. Na szczęście może też być pogodne, zadowolone, radosne, wesołe. Serce może być całe albo podzielone (…). Może być mądre albo głupie. Może być stałe, szczere, prawe, niezłomne, mężne. (…) Może być także przerażone, słabe, tchórzliwe, miękkie jak wosk. Serce może być zagubione, zapominalskie, apatyczne, uparte, dumne, zatwardziałe. Złe i przewrotne. (…) Ku naszemu zdziwieniu według Jezusa serce może być także czyste jak w: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5,8). A nawet szlachetne, jak w opowieści o siewcy: „Wreszcie ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc dzięki wytrwałości" (Łk 8,15). Biblia widzi serce jako źródło kreatywności, odwagi i pewności. Jest źródłem wiary, nadziei i oczywiście miłości. W sercu „życie (...) ma swoje źródło" (Prz 4,23), jest samą istotą naszej egzystencji, centrum naszego istnienia, źródłem życia.”

 Nie wystarczy znać na pamięć kilka cytatów na temat ludzkiego serca. Ono potrzebuje autentycznej uwagi, utwierdzenia w świętości, nieustannego doskonalenia, jak pragnie tego Paweł Apostoł. „Nienaganna świętość”, „stawanie się coraz doskonalszym” to zwroty, które jednakowoż możemy odczytywać fałszywie, zwiedzeni moralnością pozorów, faryzejskim sposobem interpretacji Bożych słów, który zamiast autentycznej wolności przynosi zniewolenie, które przy każdej sposobności staramy się z siebie zrzucić. Tym właśnie jest faryzejska hipokryzja. Znaleźć taką interpretację przykazań, żebym mógł zrealizować i zaspokoić jak najwięcej moich pragnień, zachowując przekonanie, że skrupulatnie przestrzegam tego wszystkiego, co Bóg mi nakazuje lub czego mi zabrania. Pawłowa pareneza jest w jawnej opozycji do tak rozumianej „pobożności”. Apostoł Narodów pozostaje realista pisząc, „unikajcie zła …”, „jeśli to od was zależy …”, „nie odpłacajcie złem za złe …”, etc. Miłość nie jest efemerą, ale konkretem codzienności, skierowanym zarówno do braci w wierze, jak i do wszystkich ludzi. Ale droga do takiej miłości rozpoczyna się w sercu człowieka. W sercu, które jest zamieszkiwane przez Boga. Niestety nasz stosunek do serca sprowadza się do zracjonalizowanych teorii, w których serce staje się przedmiotem dywagacji intelektualnych. Kto z nas praktykuje autentyczne poznawanie przy pomocy serca? Jeśli w odpowiedzi stawiamy pytanie, „a jak się to robi?”, to jest to znak, że nigdy tego nie praktykowaliśmy. I nic tu nie pomoże cytowanie z pamięci „Małego Księcia”.

Nieufność wobec własnego serca jest głęboko wdrukowana w mój umysł, w całą moją naturę. Na pytanie, jakie jest moje serce, natychmiast odpowiadam cytatem z Jeremiasza: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?” I wyłącznie dla potrzeb intelektualnych dywagacji przypominam sobie, że Paweł nauczał, iż „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany”, a Bóg „wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych” oraz „zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa”. Jeśli Paweł pragnie dla mnie serca utwierdzonego w świętości, to nie ma na myśli pobożnych uczuć, czy też poczucia samozadowolenia zrodzonego z perfekcjonizmu. Żeby zrozumieć, jak bardzo lekceważymy serce w naszej codzienności przychodzi mi na myśl przykład autorytetu. Jest on konieczny, aby skutecznie zarządzać każdą ludzka grupą i każdym przedsięwzięciem. Wydaje się być wyłącznie owocem doświadczenia, wiedzy, praktyki. Ale dotykając szczegółów odkrywamy, iż aby mieć autorytet w określonym środowisku potrzeba wspólnego poczucia sensu podejmowanych działań, dobrych, wzajemnie rozwijających relacji oraz wzajemnego zaufania. Każdy z tych elementów raczej przywołuje na myśl serce człowieka, niż jego zdolność do przyczynowo-skutkowego, logicznego myślenia. A jednak gdyby ktoś powiedział, że marketing i zarządzanie to domena ludzkiego serca, a nie logiki, to pewni byśmy się uśmiechnęli z politowaniem. Paweł Apostoł dobrze rozumiał znaczenie serca. Dlatego napominał Tesaloniczan, aby ich serca utwierdzały się w świętości. A w czym utwierdzają się nasze serca?

ks. Maciej Warowny