Odziani w Chrystusa (Ef 4, 17. 20-24) 18 Niedziela Zwykła B

„Próżne myślenie, zwodnicze żądze, uleganie zepsuciu, dawny człowiek” - takimi zwrotami Paweł Apostoł opisuje naturę człowieka, który nie został zanurzony w Chrystusa i swoim życiem nie uobecnia obrazu Boga, nie postępuje w sprawiedliwości i świętości.

Warto zauważyć, że w rozważanej lekturze tylko świętość jest dookreślona przymiotnikiem „prawdziwa”, co wyraźnie sugeruje, że już u zarania swego istnienie Kościół borykał się ze świętością „fałszywą”. Chyba nie uda nam się odkryć, czym dla Pawła była fałszywa świętość. Czy miał na myśli faryzejską hipokryzję, czyli gorliwość w przestrzeganiu nakazów i zakazów Prawa w pogardzie dla miłosierdzia? A może chodziło o braci nazywanych „świętymi”, co było zwyczajem w jego listach, bez faktycznej przemiany ich życia, jak to piętnuje w Liście do Koryntian: „Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan”? Możemy też odwołać się do samego tekstu, w którym kontekst następujący zawiera całą listę postaw, których chrześcijanie powinni unikać. Na samym początku znajdujemy takie wezwanie: „Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami. Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!”

Idąc za wskazówką kontekstu rozważanej parenezy, dostrzegamy prawdę, jako zwornik prawdziwej świętości. Niedościgłym mistrzem w nauce o prawdzie jest Jan Ewangelista. On stawia znak równości między prawdą i Chrystusem. Sam Zbawiciel jest naszą prawdą. Tak rozumiana Prawda, jako imię Chrystusa w relacji do nas, nie ma nic wspólnego z teoretycznymi rozważaniami filozofów na temat właściwości sądów, które są zgodne z faktycznym stanem rzeczy. Prawdą jest Osoba, w Niej i tylko przez Nią docieram do prawdy o mojej egzystencji, o wartości mojego życia, o moich powinnościach. Autorytet tej Osoby jest nieustannie zagrożony. Dlatego List do Efezjan Paweł kończy wezwaniem: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. (…) abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc do walki przepasawszy biodra wasze prawdą …” Chrystus-Prawda jest pierwszym elementem chrześcijańskiego „uzbrojenia”. Dlatego istotą Pawłowego napominania nie jest rozważanie o naturze prawdy i kłamstwa, świętości i grzechu, sprawiedliwości i niesprawiedliwości, ale życie „w Chrystusie, z Chrystusem i przez Chrystusa”.

Współczesne wezwania do świętości zbyt często przepełnione są moralizowaniem oraz sprowadzaniem świętości do „moralnej doskonałości”. Karmieni nauczaniem typu „nie wolno, musisz, nie dotykaj, rób tak, tego nigdy nie rób, etc.”, stajemy się nieprzyjaciółmi samych siebie, nieustanie cierpiąc katusze własnych niedoskonałości. Ale skoro Chrystus ukochał grzesznika, którym jestem, dlaczego ja nie chcę kochać tegoż grzesznika? W takim kontekście ważnym może być dla nas komentarz do gestu św. Franciszka, który na początku swej drogi ku świętości ucałował trędowatego. W śmiertelnie chorym i roznoszącym chorobę biedaku Franciszek objął i ucałował siebie, jako trędowatego, chorego grzechem. On ukochał nieprzyjaciela, którym był dla siebie samego. My natomiast zrzucenie z siebie starego człowieka i przyobleczenie się w Chrystusa przemieniliśmy w serię moralizatorskich nakazów i zakazów. Pawłowe wezwanie natomiast przywołuje symbolikę chrztu, gdzie gest zdejmowania ubioru przed chrztem jest symbolem porzucenia dawnego życia, a przywdzianie białej szaty chrzcielnej jest znakiem nowej natury, przyobleczenia w Chrystusa. Od chrztu jestem więc przyobleczony w Chrystusa. I chociaż szatę chrzcielną wielokrotnie splamiłem, ona ciągle jest na mnie, bowiem „jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego“. Dlatego zanim zacznę wypominać sobie i innym ich grzechy rzekomo w imię „prawdy”, potrzebuję powrotu do innej Prawdy, Chrystusa, który okrył moją wstydliwą nagość grzechu.

ks. Maciej Warowny

TOP