Jezus jest moją Świątynią (Hbr 9, 11-15) Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa B

Jedynym i przedziwnym Pośrednikiem między mną, a Bogiem jest Chrystus. Jego pośrednictwo spełnia się wówczas, kiedy staje się On grzechem i w swoim ciele, na krzyżu, niszczy ten grzech.

Niestety nasze rozumienie pośrednictwa jest zupełnie inne. Pośrednik tworzy więź między stronami umowy lub przymierza. Pośrednicy, których znamy, w skomplikowanych sytuacjach zawsze mogą odpowiedzieć, że to nie oni są stronami i nie od nich należy wymagać poświęceń czy też ostatecznej odpowiedzialności za przymierze, oni wyłącznie pośredniczą. Natomiast Chrystus - Pośrednik siebie samego czyni „narzędziem” tworzenia więzi człowieka z Bogiem. Grzech, który wprowadził w moje serce nieufność wobec Boga, niezdolność do dostrzegania Jego miłości w świecie obciążonym cierpieniem, w ciele Chrystusa zostaje przybity do krzyża. Jezus niszczy w sobie zabijającą mnie truciznę, aby swoje ciało dać mi w zamian na pokarm. Stając się człowiekiem jest solidarny z moim człowieczeństwem. Przyjmuje na siebie ograniczenia czasu, przestrzeni, kultury, czy też znajomości świata. Ale nie ma w Nim ograniczenia znajomości Ojca. Tę znajomość, pewność miłości i miłosierdzia ofiarowuj mi w każdej Eucharystii.

Więź z Bogiem i Jego obecność pośród swego ludu, urzeczywistniała się poprzez Świątynię. Kapłan wnosił do Przybytku krew ofiarnych zwierząt, aby uznać w Bogu jedynego dawcę życia w świecie. Krew, „esencja” życia była przynależna tylko Bogu. Chrystus na krzyżu przelewając swoją krew w swoim własnym ciele inauguruje nową świątynię, a Jego krew staje się darem dla człowieka. Odtąd zakaz spożywania krwi traci swój sens. Życie jest w Chrystusie i poprzez Niego my je otrzymujemy. Teologia ofiary Chrystusa, nowej świątyni i pokarmu dającego życie wieczne często pozostaje rozważaniem czysto teoretycznym. Jedynym jej przełożeniem na realizm codzienności są dywagacje moralne o cierpieniu Chrystusa, wielkości Jego ofiary i stąd rodzącej się konieczności moralnego postępowania i przestrzegania w najdrobniejszych szczegółach Jego przykazań. Natomiast prawda Eucharystii to prawda kompletnej przemiany mojej egzystencji. Ciało Chrystusa, prawdziwy świątynny „chleb pokładny”, chleb pośpiesznego uwalniania mnie z niewoli grzechu, jest moim pokarmem. „Jesteś tym, co jesz” - powtarzają mi wokół zwolennicy nowatorskich diet, lub ci, którzy moje życie próbują spłaszczyć do czysto biologicznego wymiaru. Niech i tak będzie. Ale ja jem Ciało Chrystusa, a więc jestem Jego Ciałem. To nie jest socjologiczna rzeczywistość, ale ontologiczna przemiana. Ja jestem Ciałem Chrystusa. Jestem ubóstwiony piciem Jego Krwi. W ten sposób poprzez Eucharystię uczestniczę w życiu i naturze samego Boga. Moja bezsilność wobec mojego grzechu zostaje nakarmiona pokarmem na życie wieczne. Pedagogia eucharystyczna jest cudowna. Bóg wkracza w przestrzeń mojej słabości i zaprasza mnie do życia w Jego miłości. Tam, gdzie jestem słaby, smutny, samotny, przegrany, tam też On okazuje mi swą moc, miłość, cierpliwość i nieustannie wierzy we mnie.

Eucharystia jest czasem i przestrzenią, której świątynia jerozolimska była wyłącznie zapowiedzią. Jedyne miejsce w świecie wybrane przez Boga, aby było znakiem Jego obecności pośród swego ludu już nie jest przestrzenią geograficzną, ale czasem nieustannie wypełniającym się Jego obecnością. Bóg podąża za swoim ludem. Bóg przychodzi tam, gdzie dwaj lub trzej zbierają się w Jego Imię. Ofiara Chrystusa na krzyżu staje się dla mnie bramą do powrotu do mojego krzyża, do mojej słabości, moich zranień, niezdolności kochania Boga, bliźnich i siebie samego, do akceptacji każdej ograniczoności mojej natury. Pewność skuteczności Eucharystii to pewność spożywanego pokarmu, który mnie karmi i daje siły. To głód, który nie pozwala zasnąć i zmusza do poszukiwania pokarmu. To stół, przy którym spotykam moich bliźnich, którzy podobnie jak ja, cierpią niespełnienie i niekochanie. Kult Eucharystii to nie jest bojaźliwe spoglądanie na Świętą Hostię, ale to zasiadanie przy stole, gdzie Chrystus czyni się moim pokarmem, gdzie umywa mi nogi, staje jako sługa mego kruchego życia. To dlatego męczennicy z Abiteny mogli oddać męczeńsko życie, świadcząc, że bez Eucharystii nie potrafią żyć i wolą umrzeć, niż żyć wyrzekając się jej.

ks. Maciej Warowny

TOP