Czy głoszę Chrystusa? (Ef 3, 2-3a. 5-6) Uroczystość Objawienia Pańskiego

W Jezusie Chrystusie realizują się wszystkie obietnice, jakie poprzez wieki Bóg składał człowiekowi. „Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są "tak" w Nim” - pisał Paweł do Koryntian.

Abrahamowi Bóg składa obietnicę, że „wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu”, a psalmista uwielbia Boga słowami: „Przyjdą wszystkie ludy, które stworzyłeś, i Tobie, Panie, pokłon oddadzą, i będą sławiły Twe imię”. Taka pewność powszechnej znajomości Boga towarzyszy prorokom Starego Testamentu, a nowonarodzony Kościół bardzo szybko odkrywa misję głoszenia poganom Dobrej Nowiny o Chrystusie jako fundamentalne zadanie powierzone mu przez Boga. Chociaż zazwyczaj nie mówimy już „poganin” określając niewierzących, wręcz termin ten stał się pejoratywny i „polityczna poprawność” nie pozwala go używać, to misja powierzona Apostołom w niczym nie straciła na aktualności. Dodatkowo ewangelizacja pogan koniecznie potrzebuje nowej ewangelizacji, czyli głoszenia Ewangelii tym, którzy będąc ochrzczeni nie mają wiary.

Paweł używa dwóch elementów, aby wskazać na istotę „tajemnicy ewangelizacji narodów”. Po pierwsze jest to świadomość przynależności do Chrystusa, bycie współczłonkiem Ciała Chrystusa, Kościoła, oraz współuczestnikiem Bożych obietnic. Takimi zdaniami można by opisać Pawłową radość z ewangelizacji pogan: „Jestem bogaty i chcę, aby inni także byli bogaci, dlatego dzielę się tym, co posiadam najcenniejszego”; „Jestem dziedzicem majątku wielkiej wartości i chcę, aby inni współdziedziczyli ze mną ten majątek”; „Należę do prestiżowych organizacji i chcę, aby jak największa liczba ludzi także do nich należał”. Niestety raczej nie spotykamy bogatych tego świata, którzy by w ten sposób myśleli. Ale jeśli powyższe zdania, zaadaptowane do rzeczywistości duchowej, do wiary w Chrystusa, nie są prawdą naszego przeżywania relacji z Bogiem, to wówczas nie potrafimy być głosicielami Jezusa Chrystusa, ani w nowej ewangelizacji, ani też w misji kierowanej do pogan. Pragnienie dzielenia się bogactwem wiary wyrasta z doświadczenia śmierci egoistycznego indywidualisty, który jest we mnie i żywi się uznaniem innych oraz poczuciem „bycia lepszym” niż bliźni. I jeśli z tej śmierci starego człowieka nie narodzimy się na nowo, to wezwanie do ewangelizacji będzie dla nas tylko uciążliwym obowiązkiem.

 Fundamentalny warunek głoszenia Dobrej Nowiny to osobiste nawrócenie, osobiste spotkanie ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Do tego odwołuje się Paweł pisząc o udzielonej mu łasce, o objawieniu tajemnicy, że wszystkie narody i każdy człowiek na ziemi są wezwani przez Boga do wiary. Dlatego Apostoł Narodów swą przynależność do Narodu Wybranego, swoją znajomość Pism, swoje doświadczenie wiary wykorzystuje ku temu, aby jak najwięcej pogan mogło uwierzyć w Chrystusa. On jest takim bogaczem, który chce bogactwa także dla innych, dlatego rozdziela hojnie, to co posiada, on jest dziedzicem, który pragnie, aby także inni mieli udział w jego spadku, on przynależy do wybranych przez Boga i robi wszystko, co możliwe, aby inni też poznali prawdę o swoim wybraniu. Kiedy w naturalny sposób zbliżamy się do Boga proponując Mu nasze modlitwy, zasługi i cierpienia, czy też umartwienia i poświęcenia w zamian za Jego opiekę i błogosławieństwo, to znak, że nie rozumiemy, iż tajemnica zbawienia tkwi w całkowicie darmowym wybraniu. I tylko o takim wybraniu świadczy święty Paweł. Swoje doświadczenie opisuje słowami: „Dzięki składam Temu, który mię przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. (…) Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego.” A jakie jest nasze doświadczenie, które pozwoli nam głosić Chrystusa wszystkim poganom i niewierzącym, chociaż ochrzczonym?

ks. Maciej Warowny