Pasterz nowej moralności (1 P 2, 20b-25) 4 Ndz. Wielkanocna A

W Księdze Wyjścia czytamy: „życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec”. Prawo Starego Testamentu w bardzo prosty sposób reguluje problem przemocy i krzywdy.

Zasada odpłaty proporcjonalnej wydaje się nam słuszna, bowiem podaje zrozumiałe zasady odpowiadania na zło wyrządzone drugiemu człowiekowi. Zrozumiałe i instynktownie uznawane za słuszne. Ale Piotr pisząc do chrześcijan w Azji Mniejszej przypomina im o zupełnie innym kryterium, które Chrystus wprowadza w życie człowieka i które On sam jako pierwszy wypełnił: „Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!  Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz”. Nie chodzi o bierne poddanie się złu, ale o aktywne przeciwstawnie się mu według zupełnie innej, Bożej „odpłaty proporcjonalnej”: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają”.

Może wydawać się nam, iż w obliczu prześladowań ze strony państwa czy silniejszych grup społecznych, zasada miłowania nieprzyjaciół jest przesadą lub naiwnym sposobem uśmierzania bólu bezradności wobec zła. Dla wielu miłowanie nieprzyjaciół jest „pobożną obojętnością” wobec zła, a przecież trzeba mu się aktywnie przeciwstawić. Jednak kontekst dzisiejszej lektury jasno wskazuje, że zasadę miłowania nieprzyjaciół Piotr przenosi na wszelkie relacje społeczne, także te, gdzie możliwym jest zmniejszenie doświadczanego zła lub dawanie odczuć złoczyńcy, że źle czyni. Problem jednak tkwi nie w tym, jak określić zasady reagowania na zło, jakie należy ustalić proporcje odpłaty złoczyńcy, etc. Piotr Apostoł w ogóle nie interesuje się tym, ale nawołuje do znoszenia cierpień: „To się bowiem podoba Bogu, jeżeli ktoś ze względu na sumienie uległe Bogu znosi smutki i cierpi niesprawiedliwie. Co bowiem za chwała, jeżeli przetrzymacie chłostę jako grzesznicy?”. Nie czyni jednak z tego nowego prawa na wzór przykazań, ale natychmiast wskazuje na Chrystusa, jako jedyne źródło takiej moralności.

Liturgiczne celebrowanie zmartwychwstania Chrystusa, radość, nadzieja, miłość, które rodzą się ze zwycięstwa nad grzechem, mogą nam przysłonić prawdę Misterium Paschalnego. Nowe życie rodzi się w śmierci. Doświadczenie zmartwychwstania jest owocem wyrażenia zgody na śmierć dla własnego grzechu, egoizmu, egocentrycznego JA. Dlatego bez odwołania się do Misterium Krzyża Piotrowe wołanie o pokorne znoszenie doświadczanego zła staje się nieznośnym moralizmem. Powinienem być pokorny, znosić cierpliwie krzywdy, miłować nieprzyjaciół, czynić dobro moim prześladowcom, ale … ja tego nie potrafię, nie jestem do tego zdolny, wzdrygam się na samą myśl, że miałbym przebaczyć i modlić się za tych, którzy moje życie naznaczyli wyrządzoną mi krzywdą. Dlatego nie wolno sprowadzać miłości do nieprzyjaciół do przykazań rozumianych na sposób prawniczy. Bowiem z takiego moralistycznego podejścia zrodzi się wyłącznie poważna frustracja lub też faryzejskie przekonanie, że wypełniam wszystko, co Ewangelia mi nakazuje. A problem tkwi w tym, że Ewangelia nie jest nowym dekalogiem, ale Dobrą Nowiną dla uwikłanych w grzech niemożności kochania bliźniego, także wówczas gdy okazuje się on moim nieprzyjacielem.

Chrystus nie jest wzorem do naśladowania, bowiem On jest Bożą odpowiedzią na naszą bezsilność wobec zła, na wewnętrzne sprzymierzanie się ze złem, na noszone w naszym sercu przekonanie, że najlepszym sposobem na zło jest solidne danie nauczki złoczyńcy. Chrystus jest odpowiedzią Boga na pielęgnowaną w sercu chęć zemsty za doznane krzywdy, czy też uczynienia świata lepszym i sprawiedliwszym przy pomocy przemocy, wojny, zamykania w więzieniach, etc. Jego odpowiedzią jest przyjęcie przegranej krzyża, powierzenie się Ojcu w straconych w ludzkim rozumieniu lat nauczania, głoszenia, czynienia cudów. Jezus godzi się na swoją klęskę, a Jego zmartwychwstanie wcale nie jest daniem nauczki faryzeuszom czy rzymianom. Żadnej nauczki nie dostali ani Kajfasz, ani Herod, ani Piłat. Tu tkwi istota wzoru Jezusa. On nie pragnie naszego cierpiętnictwa, naszych przegranych, ani naszej śmierci. On chce tylko tym wydarzeniom nadawać nowy sens, który nie rodzi się z czytania przykazań, nauczania moralnego, czy katolickich systemów politycznych. Spotkanie z Jezusem, poznanie Go, pokochanie Go jest kluczem do nowego sposobu przeżywania zła obecnego w świecie. Już nie muszę z nim walczyć, ale mogę odpowiedzieć na nie miłością Ojca, który nie opuścił na krzyżu swego Syna, ale wskrzesił Go z martwych. Suma ludzkich porażek nie ma tu żadnego znaczenia, bowiem my już umarliśmy we chrzcie dla rywalizacji, sukcesów politycznych i ekonomicznych, pierwszych miejsc na widowiskach przemocy i egoizmu tego świata.

ks. Maciej Warowny