POTRZEBA WYWYŻSZENIA PANA - lectio divina 4 ndz Wlk Postu

Lectio divina IV niedziela Wielkiego Postu „B” – J 3, 14-21

Potrzeba, aby wywyższono Syna Człowieczego!

Kontekst
Po konfrontacji z przymierzem, na którego stan wskazywała świątynia sprowadzona przez człowieka do roli targowiska, mamy teraz konfrontację z Prawem uosobionym przez Nikodema, faryzeusza i przywódcę żydowskiego. Jak przymierze i świątynia, tak i Prawo jest dobre. Ukazuje drogę życia. Ale ani przynależność do narodu, ani posiadanie świątyni, ani zachowanie samego Prawa nie stanowi jeszcze życia. Życiem jest sam Bóg w swej miłości Ojca do synów, którego przymierze, świątynia i Prawo są znakami i pośrednikami. Zatrzymanie się jedynie na znakach, jest śmiertelną pułapką dla człowieka, który z nich czyni sobie idola.
Konfrontacja Jezusa z przymierzem i z Prawem ma na celu zdemaskowanie tej idolatrii i wskazania na Siebie samego, że od teraz On będzie Przymierzem, Świątynią i Prawem. Niczego się nie znosi – przymierza, świątyni, Prawa – zmienia się jedynie pośrednik, którym już nie będzie litera i kamień, ale Osoba, Syn Człowieczy.
Rozdział 3 Ewangelii Jana, złożony i rozwijający się przy pomocy niespodzianek, jest stopniowym dochodzeniem do światła, wyjściem z ciemności na światło dzienne, przejściem z Prawa do Ewangelii, z kondycji służebnej do wolności synów. Liczne są tu aluzje chrzcielne (uwierzyć, być zrodzonym z wysoka, z wody, z Ducha, stać się dziećmi, posiadać życie wieczne itd.).
Centralnym tematem perykopy jest pochodzenie życia. Nie Prawo, ale przylgnięcie do Syna sprawia, że żyjemy jako dzieci i realizujemy wszelkie Prawo.
Lectio/meditatio
w. 14. „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni".
Jezus mówi te słowa do Nikodema, uczonego w Piśmie, do człowieka, który doskonale zna historię zapisaną w Księdze Liczb 21, 4-9. To historia Izraela, który wędrował przez pustynię ku ziemi obiecanej wyrwany potężną interwencją Boga z niewoli egipskiej. Inicjatywa wybawienia Izraela wyszła od Boga i Bóg prowadził go karmiąc i żywiąc. Przyszedł jednak moment, w którym lud zaczął szemrać przeciw Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli. Tu nie ma chleba, ani wody”. Logika ludzkiego myślenia – na pustyni nikt nie przeżyje – doprowadziła ich do odrzucenia Boga. Zapomnieli o wszystkich cudach, których Bóg dokonał w ziemi egipskiej. Jakby to, co przeżyli było przypadkiem: „Tu, na tej pustyni nie ma Boga, tu czeka ich śmierć”. To jest sytuacja bardzo niebezpieczna, jest w niej realne zagrożenie utraty wiary, dzięki której Izrael wyszedł z Egiptu. Jadowite węże, które Bóg na nich zesłał, zabijały ich, ale dzięki temu ocaliły lud, który wrócił do zdolności dialogu z Bogiem – stał się zdolny do nawrócenia, do zmiany myślenia. Pozbył się pychy, która Boga i Jego działanie sprowadzała do tego, co pojmuje ludzka inteligencja i w praktyce zamykała go na zbawczy dialog. Ten mały płaz, zadając im śmierć sprowadził ich do ich rzeczywistości: śmierć jest o wiele bliżej człowieka i jej przyczyną nie jest głód czy pragnienie. Jeśli jest Bóg, to jest On potężniejszy od śmierci. Nawrócenie wyrażone w słowach: „Zgrzeszyliśmy przeciwko Bogu i przeciwko tobie”! (w. 7) było w istocie oczekiwaniem na ponowną interwencję Boga. „Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu” (w. 8). Ten lud, który stracił wiarę w Boga, w Jego działanie i plan zbawienia, teraz miał wierzyć w potęgę Słowa, które Bóg powiedział przez Mojżesza, by patrzyli na węża wywyższonego na palu. Jak echo słychać to, co dużo później powie św. Paweł, że wiara rodzi się z głupstwa przepowiadania Słowa, dawania posłuchu (wiary) słowu Chrystusa (Rz 10,17). Rzeczywiście, w zaistniałej sytuacji Izraelici nie musieli niczego robić, niczego dotykać, żadnych rytuałów, ofiar, przebłagania – wystarczyło tylko patrzenie. Każdy kto uwierzy temu Słowu i „jeśli tylko spojrzy na węża, zostanie przy życiu”. Wąż i jego jad wsączony w życie człowieka na początku jego historii w raju zabija człowieka: ta śmierć to zniekształcony obraz Boga, który wg człowieka nie jest dobry, nie jest miłością i w konsekwencji doprowadza do odrzucenia Boga i samotności człowieka. Lud patrząc na węża na palu widział więc źródło śmierci, która dotykała go od wewnątrz rodząc bunt wobec Boga i odrzucenie Jego planu zbawienia i skorzystał z szansy nawrócenia.
Jezus przywołując obraz z Księgi Liczb uderzył w logikę myślenia Nikodema i innych przywódców religijnych Izraela, myślenia tylko ludzkiego: „jak człowiek może narodzić się powtórnie, będąc starcem? Czy może powtórnie wejść do łona matki i narodzić się? (3,4). To przekraczało logiczne, racjonalne myślenie, po ludzku jest to rzecz nie do przyjęcia. Tak będzie cały czas, ludzkie wyobrażenia o Bogu, próba panowania po ludzku (politycznie) nad trudną sytuacją Izraela pod rzymską okupacją, ludzkie plany i wyrachowanie nie pozwalały starszyźnie Izraela nawiązać z Bogiem dialogu poprzez Syna i otworzyć się na dar wiary.
„tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego.
Z racji tej „potrzeby” syn Człowieczy został „wywyższony". „Wywyższony" oznacza także „uwielbiony" (u Iz 52,13 obydwa określenia mają charakter synonimiczny). Jezus jest owszem Mesjaszem, jak myślał Nikodem, ale nie takim, jak Nikodem sobie Go wyobrażał. Jest Nim jako wywyższony na krzyżu, jak wąż z brązu na dzidzie. Popatrzmy na krzyż z innej strony – w funkcji sądzenia świata. „Duch przyjdzie, aby przekonać świat o grzechu, sprawiedliwości i o sądzie” (J 16,8). Krzyż zrodził się z zafałszowanego obrazu Boga, który jest w każdym człowieku po grzechu pierworodnym. Bóg Ojciec przez przyjście swojego Syna dokonał strasznej próby. Wszedł w sam tłum ludzi i w tym tłumie starał się być prawdziwym Bogiem – myśleć i działać wg swojej logiki. Mówić to, co jest prawdą i to okazało się niezgodne z tym, co ludzie myślą i chcą. „Ukrzyżuj Go = nie chcemy Go” – krzyczeli (Mt 27,22) i prawdziwego Boga, Dawcę Życia, Źródło wszelkiej prawdy powiesili na krzyżu. Dlatego krzyż Pana jest dla każdego człowieka dowodem, który mówi: „Zobacz, do jakiego stopnia żyjesz w oszustwie, do jakiego stopnia jesteś zaślepiony, do jakiego stopnia grzech cię wewnętrznie zmienił, że już nawet Boga nie rozpoznajesz i jesteś zdolny do największej zbrodni jaką jest „bogobójstwo” (Dz 2,23). Syn Człowieczy wywyższony na krzyżu demaskuje węża i jego jad śmierci w sercach ludzkich, ma przekonać ludzkość, że odrzuca Boga i Jego miłość.
w. 15. „aby każdy, kto w Niego wierzy".
Trzy przepowiednie dotyczące wywyższenia Syna Człowieczego, które znajdujemy u Jana (3,14; 8,28; 12,32), odpowiadają trzem przepowiedniom Jego męki i zmartwychwstania, jakie znajdujemy w innych ewangeliach. U Jana jednak krzyż przedstawiony jest już od początku jako chwała, podczas gdy u Synoptyków takim jest dopiero na końcu (por. Mk 15,39 par.). Tu mamy stwierdzenie, że od Syna Człowieczego otrzymujemy życie wieczne; w 8,28 mowa jest, że poznamy „JA-JESTEM”; w 12,32 że wszyscy zostaną pociągnięci do Niego. Patrząc z wiarą na Ukrzyżowanego, jesteśmy „pozbawieni trucizny” kłamstwa węża, który odebrał nam poznanie Ojca i sprawił, że uciekliśmy od Niego. W Nim poznajemy prawdę Bożą i naszą: On kocha rzeczywiście każdego człowieka, a my jesteśmy miłością, jaką On ma względem nas. Zwracając wzrok ku Temu, któregośmy przebodli (19,37), u stóp krzyża odkrywamy prawdę, która czyni nas wolnymi (8,32) i rodzimy się z wysoka, otrzymując dar wiary, dzięki któremu jesteśmy zdolni do dialogu miłości z Bogiem i braćmi. Jak Ewa, oblubienica, rodzi się z boku śpiącego Adama, tak nowa ludzkość, oblubienica krwi swego Pana, rodzi się z rany miłości swego Boga.
„miał życie wieczne".
Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”(J 17, 1-3). Jak kiedyś wywyższenie węża na palu miało nawrócić Izraela i przywołać go do wiary, a przez to zapewnić mu życie, tak teraz Chrystus ukrzyżowany ukazuje nowe, nieznane człowiekowi oblicze Ojca: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9). „Znać” (ginosko) Boga oznacza „mieć” Boga, a mieć Boga to „mieć życie wieczne”.
w. 16. „Tak bowiem Bóg umiłował świat".
Czasy użyte w greckim oryginale wskazują na następujące znaczenie: „Oto jak Bóg umiłował świat – dał swojego Syna”. Bóg od zawsze kocha świat, jeśli nawet świat Go odrzuca. Miłość Ojca jest bezinteresowna i bez ograniczeń. Syn, który zna Ojca i Nim żyje, daje temu świadectwo na krzyżu. Wiersz ten przedstawia nam centrum Ewangelii św. Jana, który pragnie skłonić nas do wyznania z zachwytem: „Poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma dla nas” (1 J 4,16).
„że Syna swego Jednorodzonego dał”
Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J 1,18).
„aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne".
Przyjęcie Słowa jest równoznaczne z narodzeniem się z Ducha, na nowo. Polega bowiem ono na doświadczeniu życia Bożego, które jest światłością (J, 1-4n). Zbawienie to wiara w Chrystusa ukrzyżowanego, Syna Człowieczego wywyższonego. On jest Słowem, światłością i życiem każdego człowieka. Stał się ciałem, aby opowiedzieć nam o miłości absolutnej Ojca. W Nim dana nam została nasza tożsamość synów, a my jesteśmy tym, kim jesteśmy. Poza Nim jesteśmy tym, czym nie jesteśmy, nicością nas samych. Dlatego przyjęcie Go, Syna, to odnalezienie siebie samych. Odrzucenie Go, to zagubienie siebie.
w. 17. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony".
Syn posiada ten sam sąd co Ojciec. Przychodzi on z biczem do świątyni, by nie sądzić czy potępiać grzeszny świat. Przychodzi, by go zbawić „oczyszczając” świątynię, oddemonizowując przez krzyż diabelski obraz, jaki posiada człowiek o Bogu i o sobie. W Nim, „podwyższonym", mamy prawdziwe poznanie Jego i samych siebie, które odebrały nam usta węża. „Biczem" oczyszczającym świątynię jest Jego krzyż.
Zbawienie lub zatracenie nie jest wynikiem Bożej predestynacji. Bóg stworzył wszystko po to, aby żyło i nie ma w tym śmiercionośnego jadu, za wyjątkiem tego, którego my dostarczyliśmy, wierząc naszym lękom zamiast Bogu (por. Mdr l,12s; 2,24). Jeśli jednak opuściliśmy Boga, źródło wody żywej (Jr 2,13), On nas nie opuścił; owszem objawił nam w sposób większy i niewątpliwy swoją miłość, gubiąc siebie samego dla nas. W opuszczeniu Syna na krzyżu (por. Mk 15,34 par.) żadne opuszczenie nie jest pozostawione samo sobie. W każdym zagubionym Ojciec widzi swego Syna, który z każdej zagłady uczynił mieszkanie swej Chwały.
w. 18. ,Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu".
Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia” (Rz 8,1)
Przylgnięcie do Jezusa jest prawdziwą „świętością i sprawiedliwością"; to życie Syna i jako dzieci, uczestnictwo we wspólnej chwale Ojca i Syna.
„a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego".
Kto nie wierzy w absolutną miłość ofiarowaną przez Syna Człowieczego wywyższonego, wyłącza się z miłości i z życia. Kto nie przylgnie do Syna, zaprzecza własnej rzeczywistości synowskiej.
Decyzja wiary w odniesieniu do „ciała” Jezusa sprawia nasze narodziny z wysoka: stanowi życie wieczne. Prolog nie mówi, że kto odrzuca Jezusa w świadectwie mędrców i Proroków, jest osądzony. Co więcej, Słowo stało się ciałem, by zbawić ten świat, który nie przyjął światłości i skazał się na ciemności. Dlatego każdy człowiek, jak Nikodem, mimo niepewności i trudności, powinien odrodzić się z wysoka przez poznanie Syna. Objawienie Syna stanowi sens ludzkiej historii, jej wzrostu aż do Jego miary wielkości (Ef 4,13), aby Bóg był wszystkim we wszystkim (1Kor 15,28)
w. 19. ,,A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło".
Jezus jest Światłością, która nie tylko rozprasza mrok, ale dokonuje również sądu przez ujawnienie postawy ludzi wobec światłości. Dlatego, kto znając Słowo, które stało się ciałem, nie przyjmuje Go, sąd polega na tym, że woli ciemności zamiast światła, śmierć zamiast życia. Sądu (krisis = wyrok) nad człowiekiem dokonuje sam człowiek, nie Bóg.
„bo złe były ich uczynki".
Erga – uczynki (dosł. „czyny”). „Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał” (J 5, 36).
„Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy (dzieła) Boże” (J 9, 3).
„Was świat nie może nienawidzić, ale Mnie nienawidzi, bo Ja o nim świadczę, że złe są jego uczynki” (J 7, 7).
Uczynki dobre to takie, które w istocie są dziełem Ojca, są jakby gotowe do realizacji przez powołanego.
Uczynki złe to takie, które stoją w opozycji do woli Bożej, wyrażają swego rodzaju pychę czy bunt wobec Jego planu. Nawet same w sobie mogą być czymś dobrym, ale w rzeczywistości sprzeciwiają się Bogu, nie są objawianiem Boga i Jego miłości.
Św. Jan zamierza tu stwierdzić, że przed wszelkim ludzkim działaniem i samą decyzją dotyczącą wiary, istnieje ciemna niegodziwość, która prowadzi do braku zaufania i niewiary. Jan nie zamierza wyjaśniać zła. Stwierdza po prostu, że ono istnieje i je ukazuje. Faktycznie jest nim kłamstwo i wychodzi na jaw dopiero w świetle prawdy. Ciemne uczynki, o których mówi Ewangelista, są więc grzechem niewiary, dziełem Złego, ojca kłamstwa i zabójcy od początku (8,44), który przeszkadza w pełnieniu woli Boga i kusi do buntu.
w. 20. ,Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła".
Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7, 22-23).
Nieprawością jest wszelkie działanie w imieniu Boga bez jego posłania, podejmowanie dzieł, które nie jest pełnieniem Jego woli. W efekcie zaciemniają obraz Boga i człowiek w swej pysze (wzmocnionej praktykami religijnymi – wyrzucanie demonów, prorokowanie, cuda itd.) wykorzystuje Boga do swoich celów. To szczyt przewrotności w ludzkim myśleniu – uczynić Boga swoim sługą. Stan ten zamyka na szukanie prawdy i poznanie Boga. Tymczasem wolą Ojca, który „dał Syna” jest by patrząc na Niego wywyższonego na krzyżu otworzyć się na prawdziwe objawienie Boga.
„aby nie potępiono jego uczynków".
Zło pragnie pozostać ukryte, aby nie zostało ukazane jako kłamstwo i by nie zadano mu kłamu. Od Adama i po nim istnieje dziedziczny i powszechny opór, by uwierzyć w miłość Boga do nas. Jedynie w obliczu krzyża ustaje złudzenie: poznajemy „JA-JESTEM" (8,28) i jesteśmy do Niego pociągnięci (12,32). Umiera wówczas stary człowiek i rodzi się nowy. Ale stary człowiek jest trudny do wykorzenienia! W każdym z nas toczy się walka wewnętrzna (por. Rz 7,17nn): spór między kłamstwem i prawdą, lękiem i zaufaniem, egoizmem i miłością. Jesteśmy jednak arbitrami, możemy dzień po dniu przysądzać zwycięstwo temu, komu nam się podoba. Nasze sumienie może ćwiczyć się, przynajmniej częściowo na początku, a potem coraz bardziej, ale tylko na tyle, na ile znamy prawdę o miłości, która czyni nas wolnymi.
Dlatego ważnym jest podniesienie wzroku i trzymanie go utkwionego w Synu Człowieczym wywyższonym.
w. 21. „Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła”.
Spełnianie wymagań prawdy jest przeciwieństwem „czynienia zła”, czy „złych uczynków”. Aby jednak „czynić prawdę”, trzeba wpierw ją poznać. Dlatego koniecznym jest, aby Syn Człowieczy został wywyższony: w Nim widzimy miłość, jaką jesteśmy kochani.
Wiara w Jezusa jest „czynieniem prawdy” odnośnie siebie i odnośnie Boga. Pytającemu „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?" Jezus odpowiada, że dziełem Boga, które podoba się Bogu i które On sam pełni, jest wiara w Syna wysłanego przez Ojca (6,28n).
„aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu".
Dzieła „spełnione w Bogu” to dzieła tego, kto jednoczy się z Synem i przyjmuje Słowo. Są to dzieła Ojca Abrahama, który zobaczył dzień Jezusa i ucieszył się (8,56). Dziełem Abrahama podobającym się Bogu jest to, że uwierzył w Boga i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość (Rdz 15,6). Abraham postąpił przeciwnie do tego, co uczynił Adam, który nie zaufał Bogu. Niewiara jest największą niesprawiedliwością: zaprzecza istocie Boga i człowieka, Jego ojcostwu i naszemu synostwu.
Kto wierzy w Syna, narodził się z wysoka, z wody i Ducha, przeszedł od uczynków potępionych przez Prawo do nowego życia synów Bożych (por. Ga 5,18-23). Trudny dialog Jezusa z Nikodemem stanowi progresywne oświecenie Słowa, aby doprowadzić go do narodzin, wychodząc od tego, co Nikodem już wie i doprowadzić do tego, czego nie wie, chociaż tego pragnie. Nikodem jednak nie jest jeszcze w stanie dojść do wiary. Musi zobaczyć Syna Człowieczego wywyższonego, zanim będzie mógł Go przyjąć.
Oratio
Panie, daj mi z odwagą spojrzeć na Ciebie wywyższonego na krzyżu i zobaczyć jad śmierci, który jest we mnie. Proszę, bym mógł zobaczyć co we mnie rodzi niewiarę i bunt wobec Ciebie, bym w Jezusie nawiązał pełen miłości dialog z Tobą – miłosiernym Ojcem. Pozwól mi zapanować nad moją „logiką myślenia”, która pragnie nieustannie kontrolować Twoje działanie. bym otworzył się na Twój plan zbawienia jaki masz dla mnie. Amen!
Opracował ks. Robert Muszyński
Wykorzystano oprócz słowników biblijnych głównie: S. Fausti, Rozważaj i głoś Ewangelię.
TOP