Niedziela, 5 maja (J 21, 1-19)

Pójdę, dokąd nie chcę iść

Poczucie własnej grzeszności, kierowanie się emocjami, a nie rozsądkiem, nieznajomość siebie,

porywczość, wzniosłe deklaracje i tchórzostwo rodzące zdradę to najlepsze składniki, z których łaska rodzi nowego człowieka, tak bardzo zakochanego w Jezusie, że czyni go gotowym, aby iść tam, dokąd nie chce iść. Świadomość własnych słabości jest fundamentem, na którym Bóg i tylko On, może budować swój Kościół. Paradoksem Bożej budowli jest wznoszenie jej na czymś, czego po ludzku nigdy byśmy nie uznali za warte uwagi. Bóg jednak nie potrzebuje nieomylnych perfekcjonistów, ale pokornych, to znaczy upokorzonych prawdą o sobie, aby Jego moc objawiała się w naszych słabościach.

Panie Jezu, ucz mnie akceptować moje słabości, odsłaniaj przede mną Twoją miłość do mnie, abym jej mocą był gotów iść za Toba, nawet tam, gdzie nie chcę iść.

ks. Maciej Warowny