Idźcie i głoście Ewangelię (18.04.2009) (2)

Sobota Wielkanocna (18.04.2009) 

Idźcie i głoście Ewangelię (Mk 16,9-15)

Aż trzykrotnie powtarza się w dzisiejszej Ewangelii schemat literacko-teologiczny: ukazał się – świadkowie zwiastują, że żyje – uczniowie nie wierzą. Autor pokazuje nam przez to, że apostołowie są uwięzieni w sytuacji niewiary i stagnacji. Maria Magdalena widzi objawiającego się jej Jezusa i idzie, aby Go zwiastować innym. Podobnie dwaj uczniowie, którym ukazał się na drodze, idą, aby Go zwiastować. Natomiast Apostołowie nie idą i nie zwiastują, tkwią w duchowym paraliżu.

                  Z kolei w wersetach następnych (15-18) powtarza się słowo uwierzyć, zaś owoce wiary opisuje seria aż dziewięciu czasowników w czasie przyszłym zapowiadających znaki mocy Chrystusa w działaniu apostolskim. W kontraście z owocami wiary zostaje zestawiona niewiara i jej konsekwencja potępienie. Głoszenie Ewangelii doprowadza ludzi do sądu czyli podziału (gr. krisis) na zbawionych i potępionych.
                W ten sposób Ewangelista przedstawia „wyjście” (exodos, por. w. 20) uczniów z sytuacji niewiary w Jezusa zmartwychwstałego, której skutkiem jest smutek i zatwardziałość serca. Zostają oni wyzwoleni z duchowego więzienia i odzyskują sens życia w głoszeniu światu zwycięskiej Ewangelii.  
              Podobnie, jak Apostołów, nas również może nieraz dotykać doświadczenie kryzysu wiary, którego symptomami będą:
- zamknięcie serca na Dobrą Nowinę, że Jezus żyje i nieustannie nawiedza swoich uczniów, dając im się poznać we wspólnocie Kościoła;
- odmowa przyjęcia świadectwa tych braci, których Chrystus przysyła, by nas obudzili z duchowego letargu;
- formalizm naszego bycia w Kościele (por. ww. 9-11): Apostołowie są co prawda razem, za stołem, w pierwszy dzień po szabacie (aluzja do niedzielnej Eucharystii?), ale tak naprawdę są martwą wspólnotą;
- zatwardziałość serca czyli opór wobec Ducha Świętego, wskutek czego można z czasem popaść w nieczułość sumienia i konkretne grzechy moralne (por. Ef 4,17-20);- smutek i płacz, życie tak, jakby Chrystus nie zmartwychwstał; stan taki może się utrwalić i przejść w depresję.W takim położeniu uczeń Chrystusa nie będzie oczywiście wiarygodnym głosicielem zmartwychwstania!
                 Chrystus nigdy nie zostawia nas w kryzysie. Wielokrotnie i pod różnymi postaciami (por. w. 12) przychodzi, żeby podać nam rękę, a raczej pochwycić nas i podtrzymać swoją potężną prawicą. Posyła do nas świadków zmartwychwstania, ludzi ogarniętych Jego łaską, którzy nas mogą „zarazić” swoim doświadczeniem spotkania z Nim żyjącym, a także przychodzi do nas osobiście, ukryty pod postacią słowa, by nas obudzić, niekiedy – gdy trzeba – zgromić, i przywrócić nam wiarę w Niego i radość (por. Łk 24,25; J 20,19). Przychodzi nie tylko po to, żeby przywrócić nam samym pokój serca i przebaczenie grzechów, lecz by tchnąć w nas Ducha Świętego i posłać nas samych do innych, do braci! Pozwala nam odkryć w misji i ewangelizacji sens życia i źródło najgłębszej radości.
                 Ewangelia dzisiejsza pokazuje też, jakie ma być owo głoszenie. Kerygmat to proklamacja z mocą Tego, który pokonał śmierć i grzech. Jej celem jest nie pouczanie czy moralizowanie. Kerygmat to budzenie wiary, przepowiadanie Tego, który przychodzi, żeby dać nam przebaczenie grzechów, udzielić nam swego Ducha, zrodzić nas do życia wiecznego! Aby tak głosić Chrystusa, uczeń musi mieć osobiste doświadczenie spotkania z Nim i być napełnionym Duchem Świętym. Musi nieustannie „wychodzić” przy Jego pomocy poza własne ograniczenia i zniewolenia. Skutkiem kerygmatu powinno być wspólne wyznanie i uwielbienie złożone wobec Jezusa przez głoszącego i tego, komu się głosi: Mój Pan, Mój Zbawiciel, Mój Mesjasz! 

Ks. Józef Maciąg, Lublin
 
TOP