Duch buntu czy duch wiary (31.03.2009) (2)

Wtorek, 31 marca 2009

Duch buntu czy duch wiary? (Lb 21,4-9)

          Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: "Zgrzeszyliśmy, mówiąc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże". Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu
Historia, którą Bóg realizował w życiu narodu wybranego była pasmem niezwykłych wydarzeń, nieustających dowodów Jego troski o ludzi, których sobie wybrał, i z którymi związał się przymierzem miłości. Jedyną rzeczą, jakiej Bóg żądał od Izraela w zamian za wyzwolenie, Przymierze i obietnicę Ziemi na własność, była wiara, tzn. zgoda na drogę, jaką Bóg ich zechce poprowadzić, nawet, jeżeli Boże plany nie zawsze będą dla nich zrozumiałe. Jednakże Izraelici nie mieli w sobie ducha wdzięczności wobec Boga, dlatego w ich sercach zagnieździł się duch wiecznego niezadowolenia, pretensji, szemrania, osądzania i otwartego buntu. W księdze Wyjścia i księdze Liczb, opisujących dzieje Izraela na pustyni, powtarzają się jak refren sceny szemrania przeciw Bogu i Mojżeszowi dosłownie przy każdej okazji, przede wszystkim, że są głodni lub że chce im się pić, i że nie mają zamiaru czekać ani chwili dłużej na spełnienie swoich żądań. Gdy dostali „chleb z nieba”, zażądali mięsa; gdy dostali przepiórki – zaczęli płakać, że nie ma cebuli, czosnku i melonów. Przeklinali Mojżesza, że w ogóle wyprowadził ich z niewoli, i powtarzali, że nie wierzą, iż kiedykolwiek zobaczą Ziemię obiecaną.

Bóg pozwolił w końcu, by grzech niewiary i szemrania niejako zmaterializował się na ich oczach tak, że poczuli na własnej skórze jego palący, śmiercionośny jad. Dopiero gdy Izraelici zaczęli umierać od jadowitych węży, wyznali swój grzech i zaczęli prosić o przebaczenie. Historia ta ma głęboką wymowę symboliczną: ludzki język potrafi być nieraz bardzo jadowity i może skutecznie zabijać wiarę i zaufanie.

Jak bronić się przed duchem szemrania i wiecznych pretensji o wszystko? Najlepszym antidotum jest cześć oddawana Bogu codziennie w postaci dziękczynienia i uwielbienia Go za wszystko, co nas spotyka, nawet za rzeczy trudne i niezrozumiałe. Wówczas nie ma do nas przystępu szatan, ojciec buntu, my natomiast otwieramy się na Ducha Świętego, który pozwala nam widzieć cuda Boże w naszym życiu i spodziewać się jeszcze większych rzeczy niż to, co widzieliśmy dotąd.

Możesz spróbować już dziś, modląc się np. psalmami.
 

Ks. Józef Maciag, Lublin

TOP