Syn Człowieczy dpowiedzią na skargę...(24.03.2009) (2)

Wtorek, 24 marca 2009 (J 5,1-16)

Syn Człowieczy odpowiedzią na skargę:
"Nie mam człowieka"

             W Jerozolimie, pod krużgankami sadzawki Betesda leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Wśród nich był człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Tak jak wszyscy inni czekał on na poruszenie wody, które wg na wpół magicznych wierzeń miało przynosić uzdrowienie temu, kto pierwszy zdąży wskoczyć do sadzawki. Całe swoje życie sparaliżowany człowiek przeleżał uczepiony do tej zabobonnej nadziei, że tajemnicze wibracje wody uzdrowią go kiedyś z paraliżu.
Od wielu lat nie mógł wejść do Świątyni, choć ta była tuż za murem, bo Prawo mojżeszowe zabraniało tego kalekim. Jego wiara w Boga wyschła i obumarła, jak jego ciało. Jego najgorszą chorobą jest jednak brak nadziei, utrata pragnienia życia. Nie jest w już w stanie oczekiwać niczego dobrego. Jego życie jest jak zegar z pękniętą sprężyną.
                Podobnie cierpią i dzisiaj ci, co doprowadzeni do rozpaczy ludzką obojętnością proszą o „słodką śmierć”.   
                Dlatego Jezus staje przy nim, by dokonać reanimacji nadziei: czy chcesz stać się zdrowym? Odpowiedzią jest gorzka skarga: Nie mam człowieka. Ale Syn Człowieczy zatrzymuje się właśnie przy nim i mówi mu: wstań i chodź! To słowo jest echem stwórczego Niech się stanie z początków istnienia wszechświata. Jezus jest przedwiecznym, boskim Słowem, przez które wszystko zostało stworzone. On przychodzi i sam szuka tego, co w nas sparaliżowane, złamane i martwe. Kieruje do ciebie i do mnie to samo pytanie: czy chcesz stać się zdrowym? A w ślad za tym pytaniem, które budzi obumarłą nadzieję przychodzi rozkaz wiary: wstań, mocą słowa Chrystusa weź w swoje ręce to, co było dotąd miejscem twojego paraliżu i idź. Odważ się przekroczyć próg nadziei, a zobaczysz że zmartwychwstanie jest także dla ciebie.
               Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». O jakim grzechu mówi Jezus? Przede wszystkim chodzi o rozpacz, brak nadziei uzdrowienia, rezygnacja z pragnienia życia i brak jakiegokolwiek pragnienia zwróconego do Boga. To diabelska, paraliżująca trucizna, na którą antidotum ma tylko Jezus Chrystus.  

Ks. Józef Maciąg, Lublin