Dzielenie spadku! (20.10.2008)

Poniedziałek, 20 październik 2008 - Łk 12, 13-21

Dzielenie spadku!

            Sprawy spadkowe należą do tematów najgorętszych, wyzwalających w nas najwięcej emocji. Dlaczego? Ponieważ ktoś myśli, że łatwo zyska coś, nad czym może się nie napracował ,– spadek to dobra po kimś, dorobek czyjegoś życia. Ktoś inny , kto ma prawo do udziału w spadku czuje się pokrzywdzony, wykorzystany, bądź po prostu okradziony i to przez brata, siostrę, czy kogoś bliskiego. „Boże powiedz mojemu bratu, żeby podzielił się ze mną” – to częsta modlitwa przy tego typu konfliktach. Z taką prośbą zwrócił się do Jezusa jakiś człowiek i ….niespodziewana odpowiedź Jezusa: „człowieku, kto Mnie ustanowił sędzią lub rozjemcą nad wami?”. Takiej odpowiedzi raczej nikt z nas by się nie spodziewał. Tu chodzi o elementarną sprawiedliwość, a Bóg się tym nie chce zajmować? Wystarczy popatrzeć na krzyż i Jezusa na nim! W taki sposób Syn Boży dochodzi sprawiedliwości na tej ziemi! Jak wyrwać niesprawiedliwość z ludzkiego serca, jak zmienić to serce, by nie kierowała się chciwością i żyło kochając brata? Wyniszczenie niesprawiedliwych nic nie da, ponieważ wszyscy jesteśmy niesprawiedliwi (por. Rz 3, 23). Zresztą ludzie nie jeden raz w historii wpadali na takie rozwiązanie i zawsze kończyło się to strasznie: jedni byli nadludźmi, drudzy ludźmi, jeszcze innym nie dawano nawet miana ludzi. Ogrom cierpienia i eskalacja niesprawiedliwości.
                Bóg wybrał inną drogę – wyrwanie zła z serc ludzkich biorąc je na siebie, spalenie go w ogniu miłości.
                Wracając do tych dwóch braci. Jezus uświadamia poszkodowanemu, że brat zawłaszczył chciwie wszystko, bo myśli, że żyć to posiadać. Ale ty, mój drogi, myślisz tak samo, tylko że dałeś się wykorzystać. Obaj jednak jesteście w błędzie, „bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia! Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy i komu przypadnie to, coś przygotował?”. Ja często widzę jak ludzie się napracują, natyrają, wyniszczą zdrowie uganiając się za majątkiem, zaniedbując przy tym dzieci, zaniedbując budowanie relacji miłości w domu, w rodzinie. Potem często na łożu śmierci widzą własne dzieci jak rzucają się sobie do oczu – paradoks – na oczach umierającego ojca. Wtedy jest ból porażki życia. „Tak się dzieje z każdym, kto gromadzi skarby dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.
                Warto zatem każdego dnia dobrze ukierunkowywać swoje serce, by było we właściwym miejscu, najpierw przy właściwych osobach i potem przy właściwych sprawach. Ks. Robert Muszyński, Lublin