Herod chciał Go zobaczyć (25.09.2008)

Słowo na dziś: czwartek, 25 września 2008  

Herod chciał Go zobaczyć (Łk 9, 7-9) 

        Herod był zaniepokojony pojawieniem się nowego, nieznanego Proroka, który uzdrawia chorych i wskrzesza umarłych (por. Łk 8,47.54). Całkiem niedawno ten marionetkowy król z rzymskiej łaski, uciszył Jana Chrzciciela, skracając go o głowę. Uczynił to nawet nie z osobistej nienawiści do Proroka, ale pod wpływem szantażu Herodiady, ze strachu przed utratą twarzy wobec dworu, po pijanemu... A oto znowu słyszy wieść o Kimś jeszcze bardziej niezwykłym, i pragnie Go zobaczyć.

                Zobaczy Go już niedługo, jako milczącego skazańca, stojącego przed nim – groteskowym sędzią (Łk 23,8nn). Mógł w tym spotkaniu doznać łaski jeszcze bardziej zdumiewającej, niż kobieta uzdrowiona z krwotoku po dwunastu latach udręki, niż ojciec zmarłej dziewczynki, który odzyskał ją żywą. Ale zabrakło wiary, to znaczy otwarcia się na osobiste dotknięcie mocy Bożej, na ryzyko przemiany. Twoja wiara, cię ocaliła (8,48). Nie bój się, wierz tylko... (8,50). W sercu Heroda brakło miejsca na odrobinę tej wiary, która przemieniła Zacheusza i ślepca z Jerycha. Dlatego pozostała mu tylko pogarda dla Milczącego i smutne „show” z ośmieszonym Jezusem w roli głównej, w świetle jupiterów (por. 23,11).
              Wielu takich zrozpaczonych własną niewiarą błaznów, można zobaczyć i dziś na komercyjnych, telewizyjnych kanałach. 
 

ks. Józef Maciąg