Budujmy mosty miłosierdzia (21.02.2008)

Czwartek, 21. lutego 2008 r.

Budujmy mosty miłosierdzia (Łk 16,19-31)

            Na czym polegał grzech bogacza z przypowieści? Nie był to zły człowiek, który by maltretował czy wyśmiewał biednego żebraka. Z pewnością był osobą szanowaną i we własnych oczach był sprawiedliwym, przekonanym, że jego bogactwo jest znakiem Bożego błogosławieństwa. „Ja nic złego nie robię...”

                Otóż człowiek ten żył tylko dla siebie i w końcu bogactwo uczyniło go ślepym duchowo i moralnie. Jego grzechem było to, że nie dostrzegał brata w człowieku głodnym i cierpiącym u drzwi swego domu. Nie myślał o tych, którzy są wykluczeni z uczty. Cierpiący brat –ofiara niesprawiedliwości, za którą nikt nie czuł się odpowiedzialny – jawił się jako kłopot i przeszkoda utrudniająca radosne korzystanie z życia. Dlatego trzeba było nauczyć się go nie dostrzegać.
              Dobra posiadane bogacz uznał w dobrej wierze za swoją własność, a za cel życia – spokojną ich konsumpcję. Zapomniał, że jest jedynie depozytariuszem bogactw, a nie ich wyłącznym właścicielem, i że do jego hojności mają prawo ubodzy bracia, dzieci Abrahama, cierpiący głód i poniżenie. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? (1J 3,17; por. Jk 5,1-6)
          Zdumiewający, a właściwie przerażający jest fakt, że choć bogacz z przypowieści lamentuje nad sobą i błaga o litość, to nie wykazuje żadnej skruchy, ani nie przeprasza Boga i Łazarza za grzech obojętności. Jego serce było twarde za życia i takim pozostało na wieki!
          Nie można też nie zauważyć faktu, że nieprzebyta otchłań, która oddzieliła na wieki bogacza od Łazarza, została stworzona przez tego pierwszego za ich ziemskiego życia. Wniosek? Póki mamy czas, budujmy mosty miłosierdzia nad przepaściami obojętności i egoizmu. Te mosty to jedyna droga do nieba.

 
ks. Józef Maciąg
TOP