Król ludzkich serc (26.11.2007)

Poniedziałek, 26 listopada 2007
Łk 21,1-4
 

Król ludzkich serc

               Wczoraj Kościół obchodził Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata.Słowo, które w kolejne dni tego tygodnia będziemy odczytywać, zdaje się odsłaniać po trochu tajemnicę Jego Królestwa.
Dziś, widzimy Jezusa Króla Ludzkich Serc, Króla ludzkich sumień, ludzkiego wnętrza. 
                  Jezus to Król, który w swej władzy jest potężny, ale jednocześnie bardzo delikatny…Bogaci dawali „z tego co im zbywało”, a to przecież nie był zwykły dar, to była ofiara na potrzeby świątyni, ofiara dla Boga. Kiedy my słyszymy słowo „ofiara”, nie powinniśmy słyszeć dźwięku monet, ale bicie serca Abrahama i Izaaka na górze Moria, kiedy myślimy „ofiara”, to powinniśmy w naszych myślach towarzyszyć Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym i na górze Golgota. Ofiara, to coś wielkiego.
                 Jezus Król Ludzkich Serc widzi serce ofiarnika. Zna ludzkie wnętrze: „Wcale nie składacie ofiary! Dajecie z tego co wam zbywa, z tego co niepotrzebne! Rozstajecie się z tym, do czego i tak nie jesteście przywiązani! Czy to jest ofiara? Prawdziwa ofiara, to rozdarcie serca, to zadanie bólu waszym przywiązaniom! Kto złożył prawdziwą ofiarę, ten nigdy nie będzie takim samym człowiekiem jak wcześniej!”
              
Ale Król Ludzkich Serc jest taki delikatny, że nie mówi tego wszystkiego. Nie robi nam wyrzutów. Skłania nas do zastanowienia się, do przemyślenia własnych motywacji nie ganiąc, ale chwaląc: „ta uboga wdowa dała najwięcej. Dała nie z tego, co jej zbywało, ale ze swego niedostatku!”. Tu odnajdujemy postawę serca Abrahama na górze Moria: „to mój jedyny syn, ale Tobie go Boże oddaję! Nie mama wiele, ale wszystko niech będzie Twoje! Ty jesteś władcą! Ty jesteś Królem!” 
              
Ja - słuchacz słów Jezusa - do kogo jestem dziś podobny? Do wdowy biednej w posiadaniu, ale bogatej w dawaniu, czy też do tych niby szczodrych, ale tak właściwie, raczej wyrachowanych i skąpych?
                Czy mam własne doświadczenie ofiarowania Bogu? Ofiarowania, które boli, kosztuje, które wymaga nie gestu, nie słów, ale całkiem nowego spojrzenia na siebie, ofiarowania które wymaga porzucenia tego, co dotychczasowe, co stare, aby być gotowym przyjąć od Boga to co nowe? Moje ofiarowanie, nie musiało być tak spektakularne jak Getsemani czy Moria. Może sceneria była podobna do zwykłego domu w Nazarecie, a intencja ofiary podobna do słów Maryi: „oto ja Służebnica Pańska…”.
                Ale czy to, w ogóle było moim udziałem? Czy mogę o sobie powiedzieć, że ofiarowałem Bogu ryzykując, wierząc, że na Nim się nie zawiodę, wbrew ludzkim prognozom? Ceniąc wyżej autorytet Boga od autorytetu człowieka?
               Czy Jezus Chrystus Król Wszechświata jest Moim Królem?

 
Ks. Waldemar Sądecki,Lublin

 

TOP