Mała wiara (11.08.2007)

11 sierpnia , sobota. Mt 17,14-21

Mała wiara

 
                Sytuacja naglącej, skrajnej potrzeby, takiej jak wielkie cierpienie, fizyczne czy duchowe, własnego dziecka, to moment wielkiej i ryzykownej próby wiary, która też może się stać czasem wyjątkowej łaski. W takich momentach Bóg pozwala nam głębiej poznać siebie samych, zobaczyć jakość naszej wiary bądź jej brak, skonfrontować się z prawdą na nasz temat. Obyśmy korzystali z tej niełatwej łaski.
            Jezus nie ignoruje błagania nieszczęśliwego ojca, ale chce dać o wiele więcej, niż oczekuje od Niego ów ojciec czy bezradni uczniowie. Chce uleczyć nie tylko opętane dziecko, ale i uzdrowić niewiarę dorosłych. Na czym ona polega?
            
W słowach o „niewiernym plemieniu” Jezus nawiązuje do psalmu, który mówi o tym, jak Izraelici kusili Boga, domagając się od Niego, by rozwiązał problem braku wody, a równocześnie nie mieli zamiaru okazać Mu posłuszeństwa wiary (Ps 95,10; por. Lb 20,1-13). Byli skupieni na swoich potrzebach i chcieli, by Bóg je zaspokajał, ale nie chcieli poddać się Bożemu wychowaniu do zaufania i posłuszeństwa w trudnościach. Na podobne nastawienie „tego plemienia” Jezus skarżył się wielokrotnie, wskazując, że w ten sposób zamyka się ono na dar zbawienia (por. Mt 11,6; 12,39; 12,41n). Cóż z tego, że człowiek zostanie uwolniony od ducha nieczystego, skoro nie chce słuchać Jezusa ani poddać swojego życia królestwu Bożemu? Prędzej czy później wróci do niego nie jeden, ale siedem złych duchów! (por. Mt 12,41-45). Ten właśnie sposób traktowania Boga nazywa Jezus oligopistía – „małą wiarą”, która sprawia, że widzimy przede wszystkim własne problemy i potrzeby, a z wielkim trudem przyjmujemy to, co w takich sytuacjach mówi i czego chce nas nauczyć Bóg (por. Mt 6,30; 8,26; 14,31; 16,8).
         Jezus nie tylko nas diagnozuje, ale jak najlepszy, boski Lekarz wskazuje też lekarstwo na niewiarę. Jest nim modlitwa, czyli wpatrywanie się w oblicze Jezusa i słuchanie Jego głosu (por. Mt 17,5), oraz post, który pozwala nabierać dystansu do własnych oczekiwań względem Boga i poszerza serce, by przyjąć owo „więcej”, które Bóg pragnie nam dać. 

ks. Józef Maciąg
 

 

TOP