Co ci daje wiara? Ks. Z. Czerwiński

Ks. Zbigniew Czerwiński   

CO CI DAJE WIARA?

                Teraz powinniście sobie powtórnie przypomnieć drugie pytanie, jakie ksiądz zadał gdy rodzice i chrzestni przynieśli was do Chrztu świętego. Gdy rodzice i chrzestni w waszym imieniu powiedzieli, że prosicie Kościół Boży o wiarę, ksiądz zapytał: „Co daje ci wiara?”.

Rodzice i chrzestni w waszym imieniu odpowiedzieli: „Życie wieczne”. Chciałbym teraz abyście lepiej zrozumieli co takiego daje nam wiara, co to znaczy mieć życie wieczne?

                Głoszony kerygmat, czyli Dobra Nowina o Jezusie Chrystusie Zmartwychwstałym, który żyje i działa w Kościele, ma w sobie wewnętrzną dynamikę, wewnętrzną moc. Kto tę Dobrą Nowinę usłyszy, wie, co ma robić, jest spontanicznie popychany do działania w kierunku obietnicy, w kierunku dobra, które ona ogłasza. Wydarzenie otwarcia się człowieka na dar Boży i przyjęcia Ducha Świętego jest spełnieniem prorockiej obietnicy: Ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serca kamienne, a dam wam serce z ciała (Ez 36,26).
               Człowiek, który od Chrystusa - Pana i Mesjasza otrzymuje Ducha Świętego doświadcza, że ten Duch wypisuje prawo Boże w jego sercu. Ten Duch sprawia, że teraz dla człowieka jest możliwe to, co przedtem było niemożliwe. Rozrywa się zaklęty krąg strachu przed śmiercią. Człowiek przestaje bać się kochać drugiego człowieka, nawet swojego wroga. 
                Powraca wtedy sytuacja, w której byli pierwsi ludzie zaraz po ich stworzeniu. Człowiek czuje się na nowo zakorzeniony w fakcie, że Bóg go kocha. Duch Święty daje człowiekowi nowe doświadczenie Boga. Dokonują się w nim „nowe narodziny”, „nowe stworzenie”. W sercu człowieka Duch Święty rozlewa miłość, która łamie wszelkie bariery i podziały jakie mogą być między ludźmi, bariery wieku, doświadczenia, wykształcenia, bogactwa i temu podobne różnice. Rodzi się Kościół - wspólnota. W tej wspólnocie ludzie mogą doświadczać prawdy słów: My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci (1 J 3,14). Jezus Chrystus zmartwychwstały objawia się bowiem nie tyle w poszczególnych jednostkach, co raczej w społeczności braci i sióstr, w ich wzajemnej miłości. W tej miłości dokonuje się usunięcie strachu przed śmiercią, bo: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk (1 J 4,18). Brak tego lęku sprawia, że człowiek może spokojnie wchodzić w swoje życiowe krzyże. Dla religijnych Żydów krzyż był zgorszeniem graniczącym z bluźnierstwem, dla wykształconych Greków wyjątkową głupotą. Dla człowieka, który otrzymał Ducha Świętego krzyż jest mocą i mądrością Bożą. Dla chrześcijanina dojrzałego w wierze, cieszącego się obecnością Ducha Świętego jego życiowy krzyż jest przeniknięty chwałą, jest chwalebny, jest miejscem, gdzie najpełniej doświadcza się miłości Boga.  
              
Przemiana sytuacji człowieka napełnionego Duchem Świętym polega również na tym, że przestaje on pokładać swoją nadzieję w bożkach, w idolach tego świata. Doświadcza bowiem coraz bardziej, że jego życie nie zależy od jakiejkolwiek wartości materialnej. Na przykład od pieniędzy, dobrej opinii ludzi, zdrowia, dobrego samopoczucia, przyjemności, realizacji swoich planów życiowych, kariery zawodowej, sukcesów artystycznych i temu podobnych osiągnięć. Człowiek ten zaczyna coraz wyraźniej spostrzegać i odczuwać, że jego życie zależy od Boga, i od tego faktu, że Bóg go kocha; i stąd jego szczęście leży w wypełnianiu woli Bożej. Bóg bowiem wie lepiej co jest dla niego naprawdę dobre i pożyteczne. Dlatego człowiek pełen światła Ducha Świętego zaczyna coraz bardziej czuć się uzdolniony do wypełniania Bożej woli, ta wola powoli staje się jego prawdziwym pokarmem. Dalekie jest więc od niego przywiązanie serca do jakiegoś bożka, do idola tego świata i pokładanie w nim nadziei. Człowiek przestaje być idolatrą, a staje się czcicielem jedynego i prawdziwego Boga, czerpiąc z tego całe swoje szczęście i wewnętrzny pokój serca.  
                Możemy wtedy powiedzieć, że taki człowiek już tu na ziemi ma życie wieczne. To jest bardzo ważne dla naszego życia, dla naszej egzystencji. Zwykle bowiem, gdy ludzie słyszą słowa: „życie wieczne” przeważnie myślą o tym co nas czeka po śmierci. Może i wy nie zauważyliście tego, co Jezus mówił wielokrotnie. A mianowicie: Kto wierzy w Syna, MA życie wieczne (J 3,36); Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, MA życie wieczne (J 5,24); Kto /we Mnie/ wierzy, MA życie wieczne (J 6,47); Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, MA życie wieczne (J 6,54). A więc już teraz, tutaj na ziemi można mieć życie wieczne. Oczywiście pełnię życia wiecznego będziemy przeżywali dopiero po naszej śmierci, gdy pójdziemy do nieba. Ale człowiek, który otworzył swoje serce i przyjął Ducha Świętego ma już tu na ziemi zaczątek życia wiecznego. Jest on jakby „niezabijalny”, to znaczy, że nic tak naprawdę nie może go zniszczyć, ani choroba, ani brak pieniędzy, ani trudności w życiu małżeńskim i rodzinnym, ani inne trudności.               Pięknym obrazem posiadania tego wiecznego życia już tutaj na ziemi, jest historia trzech hebrajskich młodzieńców, opisana w księdze proroka Daniela. Jak pewnie pamiętamy, młodzieńcy ci, oddawali cześć tylko Bogu prawdziwemu. Dlatego, nawet pod groźbą straszliwej śmierci, nie chcieli oddawać pokłonu złotemu posągowi sporządzonemu na rozkaz wielkiego babilońskiego króla Nabuchodonozora. Wrzucono więc ich, związanych, do rozpalonego pieca. Gdy im, chwilę przedtem, król mówił, że żaden Bóg nie może ich od tego wybawić, odpowiedzieli: Jeśli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas uratować z twojej ręki, królu! Jeżeli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś (Dn 3,17-18). Gdy młodzieńców wrzucono do rozpalonego pieca chodzili wśród płomieni, wysławiając Boga i błogosławiąc Pana (Dn 3,24). Pozostał po nich wspaniały kantyk, który Kościół śpiewa w każdą niedzielę w swojej porannej modlitwie brewiarzowej. W kantyku tym, owi trzej młodzieńcy nie tylko sami wielbią Boga, ale do tego uwielbienia zapraszają, po kolei wszystkie stworzenia (Dn 3,51-90). Księga Daniela podaje jeszcze, że do tego rozpalonego pieca zstąpił anioł Pański i sprowadził do środka pieca, jakby orzeźwiający powiew wiatru, tak, że ogień nie dosięgnął ich wcale, nie sprawił im bólu, ani nie wyrządził krzywdy (Dn 3,49-50), a żaden włos z ich głów nie uległ spaleniu, ani ich płaszcze uszkodzeniu, ani nie było czuć od nich swądu spalenizny (Dn 3,94/27/). Obraz trzech młodzieńców, będących w owym, rozpalonym piecu i głośno wychwalających Boga, jest bardzo wyraźnym obrazem życia chrześcijańskiego, a ściślej mówiąc, obrazem życia wiecznego, którego chrześcijanie doświadczają już tutaj, na ziemi. Dlatego pierwsi chrześcijanie w rzymskich katakumbach często malowali obraz tych młodzieńców, wychwalających swego Boga wśród płomieni. Życie chrześcijańskie, życie wieczne tu, na ziemi, polega bowiem na tym, że stajemy się podobni do tych młodzieńców. Otaczają nas przecież „życiowe płomienie”. Są nimi różne, trudne doświadczenia: choroba, brak pieniędzy, śmierć kogoś bliskiego, problemy związane z wychowaniem dzieci, problemy życia małżeńskiego i temu podobne. „Płomienie” te, jednak, nie niszczą chrześcijanina dojrzałego w wierze. On ma bowiem życie wieczne, czyli ma w swoim sercu świadectwo Ducha Świętego, która woła: Abba – Ojcze (Ga 4,6). Ten Duch Święty przekonuje chrześcijanina, że znajduje się on w rękach kochającego Boga, że w Jego woli jest nasze prawdziwe szczęście. Inni ludzie, nie posiadający życia wiecznego, mając podobne problemy, dostają się do szpitala dla psychicznie chorych, załamują się, czasem nawet próbują popełnić samobójstwo a niektórzy nawet bluźnią przeciw Bogu.
 
             Dla mnie osobiście obrazem życia wiecznego jest też także, ta oto, zabawka nazywana   „Wańka – wstańka”. Jak widzimy, jest to pewnego rodzaju lalka, ale u jej spodu został umieszczony spory kawałek ołowiu. Ten ciężarek sprawia, że kiedy tę lalkę się uderzy     i przewróci, ona, po chwili, wstaje i jest znowu w pozycji pionowej. Świadectwo  Ducha Świętego, wołającego: Abba-Ojcze! ,odzywające się w sercu człowieka   wierzącego jest jakby takim „ciężarkiem”. Problemy życiowe niejako uderzają i przewracają chrześcijanina, ale ten duchowy „ciężarek” sprawia, że po chwili chrześcijanin wstaje, ma w sercu głęboki pokój i jest zdolny uwielbiać Boga za wszystko, co go spotyka. Mam nadzieję, że w swoim życiu będziecie mogli doświadczyć, jak cudowną jest  rzeczą już tu na ziemi doświadczać posiadania życia wiecznego, móc już zakosztować  tego, co w całej pełni będziemy doświadczać w niebie. 

Ks. Zbigniew Czerwiński, Lublin